System niejawnych zakazów, działający całkowicie poza jakimikolwiek ramami prawnymi. Nie opiera się na oficjalnych wykazach ani orzeczeniach sądów. Zamiast tego bazuje na ustnych poleceniach, anonimowych „komisjach” i atmosferze wszechobecnego strachu.
Ten mechanizm to celowo zaplanowana polityka państwowa, polegająca na czystce w kulturalnej i intelektualnej przestrzeni kraju. Jej celem jest wymazanie wszelkich alternatywnych historycznych narracji, zduszenie tożsamości narodowej, uciszenie głosów sprzeciwu i – przede wszystkim – zaszczepienie głębokiej autocenzury, w której strach staje się wewnętrznych redaktorem każdego autora, wydawcy, a nawet czytelnika.
Poniżej przedstawiamy, gdzie i w jaki sposób działa ta cenzura, a także jakie książki i jacy autorzy padają jej ofiarą oraz jaki wpływ wywiera to na białoruskie społeczeństwo.
Część 1. Terytorium zakazu
Nieformalne zakazy realizowane są w różnych przestrzeniach – od publicznych po te najbardziej hermetyczne, co demonstruje totalny charakter państwowej kontroli nad słowem drukowanym. Każda z tych przestrzeni staje się polem walki o prawa do wiedzy, pamięci i wolności wypowiedzi.
Biblioteki i księgarnie
Jednym z głównych celów „czystek” są biblioteki publiczne i księgarnie – nawet antykwariaty. Mechanizm usuwania książek jest tu dopracowany do najmniejszych szczegółów i opiera się na anonimowości i działaniu z zaskoczenia. Do poszczególnych instytucji przychodzą „komisje”, których skład z reguły nie jest ujawniany. Ich członkowie nie przedstawiają się i nie okazują żadnych oficjalnych upoważnień – inspekcje odbywają się z polecenia tajnych zwierzchników i podbudowane są strachem przed konsekwencjami nieposłuszeństwa. Polecenia zawsze mają charakter ustny: bibliotekarzom i sprzedawcom nakazuje się natychmiast „spisać” i „zutylizować” niepożądaną literaturę. Brak jakiejkolwiek dokumentacji sprawia, że cały proces pozostaje całkowicie nieprzejrzysty i nie daje żadnej możliwości formalnego odwołania – nie ma przecież dokumentu, który można by podważyć. Takim sposobem pracownicy kultury stają się współsprawcami niszczenia własnego dziedzictwa.
Znamiennym przykładem jest sytuacja, która miała miejsce w jednym z brzeskich gimnazjów, gdzie po wizycie takiej „komisji” dyrektor polecił pracownikom spisać znalezione podręczniki do historii z lat 90. z datą dnia poprzedniego – tak, aby stworzyć pozory planowanej procedury i ukryć fakt narzucania cenzury.
Poza anonimowymi „komisjami” system opiera się także na donosach prorządowych aktywistów. To właśnie po ich zażaleniach z księgarń sieci OZ zniknęły niektóre tytuły. W ten sposób państwo wykorzystuje „oddolną inicjatywę”, by nadać swoim represyjnym działaniom pozory legalności. Skutkiem takich praktyk jest prewencyjna autocenzura: by uniknąć problemów, pracownicy sami zaczynają usuwać z półek wszelkie książki, które mogłyby uchodzić za „wątpliwe”. Tak oto strach i niepewność stają się głównym motorem napędowym cenzury, rozszerzając jej zasięg daleko poza granice oficjalnych poleceń.
Usunięcie z programu nauczania
Szczególną uwagę państwo poświęca systemowi edukacji, starając się narzucić młodemu pokoleniu „jedyny słuszny” obraz świata. Jednym ze znanych przypadków było wykreślenie z programu nauczania klasy jedenastej powieści Uładzimira Karatkieviča „Kłosy pod sierpem twoim” – fundamentalnego dzieła o narodzinach białoruskiej świadomości narodowej w XIX wieku i powstaniu z 1863 r. Władze nawet nie próbowały ukrywać ideologicznych motywów tej decyzji. Dyrektor Biblioteki Narodowej Vadzim Hihin, z którego inicjatywy książka została usunięta, otwarcie przyznał, że utwór „nie sprzyja kształtowaniu u uczniów historycznej pamięci potrzebnej władzy”. To otwarte wyznanie pokazuje, że edukacja w Białorusi postrzegana jest nie jako proces poznania, lecz jako narzędzie ideologicznej indoktrynacji. Ze szkolnego programu usunięto również wiersz Alesia Razanaŭa „Grodem włada Rogwołod” (z działu lektur dodatkowych).
Podobny los spotkał też innych ważnych pisarzy. Ze szkolnego programu literatury rosyjskiej usunięto utwory noblistki Sviatłany Aleksijevič, której twórczość zgłębia traumy człowieka sowieckiego i postsowieckiego, oraz Aleksandra Sołżenicyna, autora „Archipelagu GUŁag”.
Tych decyzji nie można uznać za rutynową korektę programu nauczania. To długoterminowa inwestycja w trwałość reżimu. Usuwanie dzieł, które uczą krytycznego myślenia, odsłaniają zbrodnie totalitaryzmu i budują białoruską tożsamość, niezależną od prorosyjskiej narracji, ma na celu wychowanie pokolenia pozbawionego intelektualnych narzędzi do analizy rzeczywistości i sprzeciwu wobec dyktatury.
Kulturowa izolacja: zakłady karne
System penitencjarny stał się przestrzenią, w której nieformalna cenzura przybiera swoje najbardziej skrajne i brutalne formy. W warunkach całkowitej izolacji i bezprawia państwo realizuje swoje najbardziej radykalne cele ideologiczne, przekształcając więzienia i kolonie karne w laboratoria totalnej kontroli.
Z kolonii karnych i więzień napływają świadectwa ograniczania dostępu do książek, ich konfiskaty, a nawet całkowitego zniszczenia. Dla więźniów politycznych – m.in. w żeńskiej kolonii karnej w Homlu – obowiązuje zakaz korzystania z literatury w językach obcych, w tym z podręczników i materiałów edukacyjnych, a także z książek o tematyce religijnej.
31 stycznia 2024 r. w wywiadzie dla Centrum Praw Człowieka Viasna były więzień kolonii karnej nr 1 w Nowopołocku (jego nazwisko oraz artykuł, na podstawie którego został skazany, nie zostały ujawnione ze względów bezpieczeństwa) opowiedział po zwolnieniu o warunkach odbywania kary. Jak relacjonował, już od jesieni 2023 r. z biblioteki usunięto wszystkie utwory w języku białoruskim. Więźniom politycznym zakazano czytania książek Sviatłany Aleksijevič. Z bibliotek zniknęły również dzieła Janki Kupały, Uładzimira Karatkieviča, Jakuba Kołasa. Usunięto także książki w językach obcych – angielskim, polskim, litewskim, a nawet chińskim. Więźniowie pytali, dlaczego tak się stało. Administracja kolonii odpowiadała, że wszystkie książki muszą być wyłącznie po rosyjsku.
W kolonii karnej nr 15 w Mohylewie (jak podano w wywiadzie dla „Radia Swaboda”) wiosną 2024 roku z więziennej biblioteki zniknęły dzieła współczesnych białoruskich autorów, a także książki historyczne, przede wszystkim te wydane na początku lat 90. Pojawiły się informacje, że zostały spalone w kotłowni (tak jak książki George’a Orwella).
To, co dzieje się w koloniach, jest radykalnym odbiciem procesów zachodzących w całym społeczeństwie. Na wolności książki się spisuje – w więzieniu się je pali. Na wolności język białoruski się wypiera – w więzieniu się go wykorzenia. System penitencjarny stał się poligonem do opracowywania najbrutalniejszych praktyk.
Część 2. Kogo i co się zakazuje
Analiza nieformalnie zakazanych książek pozwala nakreślić portret „wroga”, tak jak widzi go państwo Łukaszenki. Nie jest to chaotyczny zbiór przypadków, lecz systematyczne prześladowanie określonych tematów, idei i nazwisk, które stanowią zagrożenie dla obecnego reżimu.
„Nieprawomyślni” autorzy
Na „listę widmo” trafiają pisarze bardzo różnego formatu, których łączy jedno – ich twórczość nie wpisuje się w granice państwowej ideologii. W pierwszej kolejności są to laureaci Nagrody Nobla Sviatłana Aleksijevič i Aleś Bialacki, których międzynarodowe uznanie tylko potęguje gniew władzy. Pod zakazem znajdują się także współcześni autorzy otwarcie krytykujący reżim – np. 4 sierpnia 2025 r. okazało się, że nowa powieść Sašy Filipienki „Słoń” została wycofana ze sprzedaży, po czym autor udostępnił ją w internecie za darmo.
Głos sumienia: wojna z książkami o prawach człowieka
Osobnym frontem tej wojny stało się niszczenie literatury poświęconej prawom człowieka. Takiego rodzaju książki i raporty stanowią szczególne zagrożenie dla reżimu, bo nie są jedynie wyrazem opinii, tylko metodycznie dokumentują zbrodnie.
Ofiarą systematycznych represji padły publikacje Centrum Praw Człowieka Viasna. Jeszcze zanim organizację oficjalnie uznano za „formację ekstremistyczną”, jej publikacje zaczęły znikać z publicznego dostępu. Coroczne przeglądy-kroniki naruszeń praw człowieka w Białorusi „Prawo do Wolności” (Права на Волю), które od 1998 roku trafiały do zbiorów Biblioteki Narodowej, zostały usunięte z katalogów elektronicznych – i tym samym odebrane badaczom oraz czytelnikom.
Szczególną nienawiść władz budzi tak zwana literatura więzienna – utwory napisane za kratami przez więźniów politycznych takich jak: Pavieł Sieviaryniec, Aleś Bialacki, Ihar Alinievič, Mikałaj Dziadok, Maksim Znak. To swoista cenzura do kwadratu – próba zagłuszenia głosu tych, którzy już zostali pozbawieni wolności, i niedopuszczenia, by ich świadectwa przedarły się przez więzienne mury.
Wzorcowym przykładem stał się stała się historia książki Alesia Bialackiego „Oświeceni białoruskością”. W 2013 roku czterdzieści egzemplarzy zbioru esejów, wydanego w Wilnie, zostało zatrzymanych na granicy. Później, w lutym 2014 r., sąd rejonowy w Oszmianie zakazał wwozu książki na terytorium Białorusi. Podstawą decyzji był fragment przedmowy, w którym autor stwierdzał, że w kraju nie ma niezależnego sądownictwa. Sędzia wydała wyrok, kierując się wyłącznie „własnym przekonaniem”, co dobitnie pokazuje, jak kruche quasi-prawne konstrukcje wykorzystywane są do przykrywania politycznie motywowanej cenzury.
Niszczenie literatury poświęconej prawom człowieka to coś więcej niż walka z kontestacją. To próba zatarcia śladów. Raporty obrońców praw człowieka nie są beletrystyką, ale starannie gromadzonym archiwum państwowych zbrodni. Usuwanie tych dokumentów z bibliotek i przestrzeni publicznej stanowi prewencyjny cios w przyszły wymiar sprawiedliwości. Celem jest maksymalne utrudnienie pracy przyszłym historykom i śledczym, którzy będą próbowali odtworzyć obraz represji, pozbawiając ich źródeł i dowodów.
Historia jako zagrożenie: wymazywanie alternatywnych narracji
Kontrola nad przeszłością zapewnia kontrolę nad teraźniejszością i przyszłością. Właśnie dlatego pod nieformalny zakaz masowo trafia literatura historyczna, która proponuje spojrzenie odmienne od oficjalnego.
Głównym celem stały się podręczniki i książki poświęcone historii, wydane w latach 90. Okres narodowego odrodzenia, demokratycznych nadziei i kształtowania narracji historycznej opartej na europejskiej tożsamości Białorusi i jej wielowiekowej walce o niepodległość został dziś uznany za „błędny”. Publikacje te przedstawiają wizję historii, która pozostaje w sprzeczności z obowiązującą neosowiecką i prorosyjską ideologią – i dlatego są eliminowane z obiegu.
Klasycy pod zakazem
Represje nie ograniczają się do współczesnych autorów. Celem stali się również twórcy białoruskiej tradycji literackiej: Janka Kupała, Jakub Kołas, Uładzimir Karatkievič, Vasil Bykaŭ, Vincent Dunin-Marcinkievič (Wincenty Dunin-Marcinkiewicz), Francišak Bahuševič. Ich dzieła, przez dziesięciolecia stanowiące rdzeń narodowego kodu kulturowego, dziś w części uznano za niebezpieczne. Wraz z usuwaniem lub zastępowaniem utworów w szkolnych programach i niszczeniem białoruskojęzycznej literatury w koloniach karnych wprowadzane są także zakazy wystawiania spektakli teatralnych na podstawie dzieł klasyków. Na przykład spektakl „Tutejsi” na podstawie dramatu Janki Kupały był wielokrotnie zdejmowany z afisza.
Twórczość uznanych klasyków stanowi fundament współczesnej białoruskiej tożsamości i języka – wartości, które reżim dziś postrzega jako synonimy nielojalności i opozycyjności.
Wnioski:
System nieformalnej cenzury w Białorusi nie sprowadza się do ograniczenia dostępu do informacji. Jego głównym skutkiem jest nie tyle liczba usuniętych książek, ile liczba tych, które nigdy nie zostaną napisane, wydane ani przeczytane.
Jednak nawet w tych warunkach społeczeństwo znajduje sposoby oporu. Rola archiwów cyfrowych, bibliotek elektronicznych i niezależnych publikacji internetowych stale wzrasta. To one opiekują się zakazaną wiedzą, przywracają dostęp do książek wypędzonych z przestrzeni fizycznej.
Udostępnianie tekstów w sieci, wydawnictwo samodzielne (samizdat), przekazywanie książek z rąk do rąk – wszystko to staje się formą obywatelskiego nieposłuszeństwa. To sposób na zachowanie więzi z prawdziwą kulturą narodową, z autentyczną historią i z wolnością myśli.
Dopóki są ludzie, którzy czytają, pamiętają i dzielą się wiedzą, dopóty reżim nie zdoła uzyskać całkowitej kontroli – nie tylko nad ciałami, ale i nad umysłami swoich obywateli.